środa, 14 stycznia 2015



Rozdział 5

Księżyc świecił wysoko na niebie. Rozejrzałam się po pokoju. Percy leżał na sąsiedniej pryczy w tak niewygodnej pozycji, że właściwie dziwiłam się, jak zdołał spać. Domek zalegała gęsta ciemność. Z dworu dobiegał, co jakiś czas szmer. To, dlatego się obudziłam. Usiadłam na łóżku. Byłam zmęczona, ale wzięłam z ziemi wygniecioną i do tego za dużą niebiesko-białą bluzę z logo mojej ulubionej drużyny hokejowej. Uwielbiałam Toronto Maple Leafs. W jej obszernej kieszeni, miałam jeszcze resztkę niebieskiej farby do włosów w sprayu. Nie pytajcie skąd. Wzruszyłam ramionami i wyszłam na zewnątrz. Tym razem usłyszałam dudniący hałas. Coś się zbliżało. A przynajmniej tak myślałam, dopóki odgłos nie ustał. Ruszyłam w tamtą stronę. Przeszłam parę metrów, aż doszłam do ściany lasu. Nie chciałam zagłębiać się w mroczny, ciemny i przerażający las w środku nocy, ale ciekawość wygrała. Zrobiłam kilka kroków i się zatrzymałam. Poczułam gorący oddech na karku. Odwróciłam się na tyle wolno, na ile pozwalał mi strach. Za mną stał wielki, biały jak śnieg koń. Nie, to nie był koń, to Pegaz! Zaraz? Ale skąd pegaz wziął się w lesie? Czy to jedna, z tych nocnych przechadzek koni, o których opowiadał mi Nico, wieki temu? Koń nie sprawiał wrażenia, jakby pragnął mojej śmierci, więc przestałam się bać. Dokładnie mu się przyjrzałam. Grzebał kopytami w ziemi a jego biała grzywa lśniła w blasku księżyca. Chyba miał mnie w nosie. Był niezaprzeczalnie piękny. Nie miał na sobie siodła, ani charakterystycznie dla naszej stajni, przyciętego ogona. Ostrożnie podeszłam bliżej. Zwierzę cofnęło się kilka kroków do tyłu.
-Jeszcze Ci nie ufa –Rozległ się głos.
Z ciemności wyszedł chłopak, który siedział zawsze sam na stołówce. Oktawian.
-Ale to koń stworzony dla Ciebie, Lily Stone. –Dokończył.
-Dla mnie?
-Owszem. Odzwierciedlacie swoje charaktery.
Zdziwiłam się. Jak mógł mówić o moim charakterze, skoro nawet z nim nie rozmawiałam?
-Jestem wyrocznią. –Powiedział, jakby czytał w moich myślach.
-W sensie wróżką?
Zmarszczył nos.
-Nie, Lily. Wyrocznią.
-Jest Twój.
-Serio? Ale on jest dziki.
-W takim razie oswój go.
„Oswój go” łatwo powiedzieć, o wiele trudniej zrobić. Psy różniły się tym od koni, że w przypadku tych pierwszych, to one próbowały zdobyć miłość człowieka. U koni, działało to zupełnie odwrotnie. To człowiek musiał się starać o zwierzę.
-Właściwie. Oktawianie, co robisz sam w lesie w środku nocy?
-O to samo mógłbym spytać Ciebie
Nie podobał mi się jego głos i tajemniczy wyraz twarzy. Nawet w ciemnym świetle księżyca było widać szaleństwo w jego oczach. Mimo, że Oktawian mnie przerażał, to jednak był intrygujący.
-Jak go nazwiesz?
Spojrzałam na pegaza. Lśniąca grzywa i niesamowite umaszczenie. No i iskrzące się, pierzaste skrzydła.
-Silver!
-Znaczy „Srebrzysty”? Ładnie.
-hmm mam pomysł!
Wyjęłam z obszernej kieszeni bluzy puszkę z niebieską farbą do włosów, została jej resztka. Nie mam pojęcia skąd się tam wzięła, ale teraz się przyda.
-co robisz? –spytał niepewnie Oktawian
Nie odpowiedziałam. Zamiast tego, po prostu… Zrobiłam zwierzakowi niebieskie pasemka.
-wygląda szałowo! –zachwycałam się
-hmm tak
-„wyglądam jak idiota” –poskarżył się Silver. Ciekawe, dlaczego dotąd się nie odzywał.
-mnie tam się podoba –mruknęłam
Oktawian spojrzał na mnie jak na wariatkę. No tak, nie dość, że spontanicznie przefarbowałam dzikiego konia na niebiesko, to jeszcze teraz gadałam sama do siebie. Tak, cudowne pierwsze wrażenie, nie ma co.
-Dzieci Posejdona rozumieją myśli koni, bo tata je stworzył –wyjaśniłam –Percy też to potrafi.
Chłopak ziewnął.
-Taak, udanej wyprawy. I mam prośbę, nie mów nikomu o tym spotkaniu, okey?
Jego lekko spanikowany ton mnie zaciekawił ale odpowiedziałam „dobra” i Oktawian odszedł w ciemność.
-„no wiesz, teraz jestem twój. Przykro mi, musisz się ze mną użerać” –mruknął Silver, o ile da się mruczeć w czyichś myślach.
-Serio? Czadowo!
-„ta, ostrzegam że nie mam żadnych super-mocy jak wbudowany automat z gorącą czekoladą”
Roześmiałam się.
-taki mi się podobasz.
Nie wiem, czy konie umieją się uśmiechać, ale jeśli tak to Silver właśnie to zrobił. Wyglądało to trochę dziwacznie ale było urocze.
-„Dobra Lily Stone. Wezwij mnie w potrzebie, okey? Robi się naprawdę puźno. Przypominam, że jutro masz pierwszą misję.”
-wiem, super. –ziewnęłam i poklepałam Silvera w bok. –dobranoc, stary.


******************************************

Dobra, wiem że większość z Was nienawidzi Oktawiana, ale ja widzę go w trochę innym świetle i tak, wiem że UWAGA SPOJLER Z KO umrze xd KONIEC SPOJLERA ale według mnie jest bardzo ciekawą postacią. Jak zauważyliście minimalnie pozmieniałam charaktery bohaterów a nawet dość istotne fakty takie jak ZNOWU SPOJLER Z DH Nico jest gejem (przyjmijmy że jest bi, ok?) KONIEC SPOJLERA ale tak właśnie wyobrażam sobię tą historię. Następne rozdziały będą dłuższe. Po prostu kończy się semestr i chyba każdy ma teraz dużo nauki :) Aa i jeżeli coś Wam się nie podoba to śmiało piszcie. Nie gryzę (nie zawsze)
   
                                                                                                                             ~Di Angelo

2 komentarze: