sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 1

    Weszłam do lasu połowicznie należącego do Obozu Herosów. Była tam piękna polana. Zielona trawa wyglądała jak ręcznie skoszona, otaczały ją wierzby płaczące, których gałązki wpadały do leniwie wijącej się rzeczki, przecinającej środek polany. Pływały w niej Kwiaty Lotosu. Z tego, co słyszałam od Percy’ego były groźne ale te tutaj wyglądały pięknie. Było przed południe, ale polana skąpana była w dziwnym pomarańczowo zielonkawym świetle. Po jej drugiej stronie w gąszczu coś się poruszyło. Ruszyłam w tamtą stronę, chociaż wydawało się to nierozsądne. Ciekawość jednak wzięła górę. Kilka metrów ode mnie przykucnął chłopak cały ubrany na czarno, przy spodniach miał miecz i srebrne łańcuchy a na koszulce nadrukowana trupią czaszkę ze skrzyżowanymi piszczelami. Długie, rozczochrane włosy tez miał czarne. Na oko miał z 16 lat, czyli tyle, co ja. Wyglądałby groźnie gdyby nie to, że głaskał małą sarnę i coś do niej cicho mówił. Poruszyłam się. Sarenka zastrzygła uszami i uciekła a chłopak odwrócił się w moją stronę. Spojrzał na mnie najpierw ze zdziwieniem a potem ze złością. Błyskawicznie wstał, wyciągnął miecz i przyłożył mi go do gardła.
-Kim jesteś?
Spróbowałam się uśmiechnąć. Był całkiem przystojny. Z bladą karnacją i czarnymi oczami. Dobre wrażenie psuło tylko to, że próbował mnie zabić.
-Nazywam się Lily Stone.
Modliłam się, żeby w moich oczach nie było widać przerażenia, jakie mnie ogarnęło.
-Od kogo jesteś?
-Słucham?
-Pytam, kto jest twoim boskim rodzicem.
-Och, Posejdon
Wytrzeszczył oczy i opuścił miecz. Chyba uznał, że jestem niegroźną wariatką. Super.
-Jak tam sobie chcesz. Jestem Nico di Angelo, syn Hadesa.
-Boga Podziemi? Rozmawiałam z nim. Tak myślę.
Teraz wytrzeszczył oczy tak, że prawie wyszły mu z orbit.
-Nie pamiętam zbyt wiele ale czasami mam takie przebłyski –wyjaśniłam -Taak… Mój brat o tobie wspominał.
-Brat?
-Percy Jackson
Twarz Nica zmieniła wyraz na ułamek sekundy, ale zaraz wróciła do normalnego ułożenia mięśni.
Podparł się pod boki.
-Kiedy trafiłaś do Obozu?
-Właściwie nie jestem pewna. Tak, jak Ci mówiłam, byłam nieprzytomna kilka dni i nie umiem sobie nic przypomnieć z poprzedniego życia. Nic o mnie nie słyszałeś? Wydawało mi się, że cały Obóz o tym trąbi.
-Widzisz ja… nie bywam zbyt często w Obozie. Wolę las.
-Ja nie ruszałam się z naszego domku. Obudziłam się tylko na chwilkę, a zaraz potem Percy musiał iść na zajęcia. Widziałam się za to z Annabeth.
-Czyli nikt Cię jeszcze nie oprowadził?
Mogłabym przysiąc, że oczy mu się zaświeciły.
-No… nie.
Nico podwinął rękawy czarnej kurtki i włożył miecz z powrotem do pochwy.
-No to chodźmy.


                                                                                              ***



Stajnia jest super! Uwielbiam konie, ale Pegazy to coś niesamowitego!
-Dlaczego niektóre boksy są puste?
Nico się zasępił
-giną konie. Najczęściej w nocy. Śpią w boksach, ale niektóre mają ochotę na nocny spacer, z którego już nie wracają.
Gdy weszliśmy do stajni usłyszałam głosy. Nico ostrzegał mnie przed tym, że dzieci Posejdona mogą słyszeć konia, ale i tak byłam zaskoczona.
Usłyszeliśmy gong.
-To na obiad. Musisz iść tam na wzgórze, do altany.
-Ty nie idziesz
uśmiechnął się.
-Nie jestem głodny.
Odwrócił się.
-Nico?
Spojrzał na mnie przez ramię
-zobaczymy się jeszcze, co nie?
-Jasne- mruknął i odszedł w stronę lasu.
Chwilę stałam, zastanawiając się nad tym, dlaczego nie je razem ze wszystkimi, ale zobaczyłam Piper i podeszłam do niej.
-Idziesz na obiad?
-taak- wyglądała na zaniepokojoną
-coś się stało?
-Mieliśmy zebranie grupowych. Potem Ci opowiem.
Wzięła mnie pod ramię.
-Kiedyś- zaczęła –istniał system, według którego musieliśmy siadać przy stolikach tak jak śpimy w domkach, ale dawno temu Annabeth złamała tą zasadę i teraz każdy siada tak, jak chce.
Doszłyśmy do altany i siadłam pomiędzy Annabeth i Leonem. Poza nami przy stole siedzieli jeszcze Percy, Jason, Hazel i Frank. Wszyscy byli dobrani w pary i wyglądało to mniej więcej tak, że Piper mówiła coś do Jasona, Annabeth śmiała się z czegoś, co powiedział Percy A Hazel wycierała Frankowi sos pomidorowy z twarzy, bo spaghetti już zdążyło pojawić się na jego talerzu. Swoja drogą niezły patent, mogło się zamówić, co się chciało a potrawa zaraz zjawiała się na talerzu. Szkoda tylko, że potem połowę jedzenia wywalaliśmy do ogniska na środku altany, jako ofiara dla bogów. Masakra, przecież oni i tak jedzą tylko ambrozję a popijają nektarem.
-Trochę to przesłodzone- mruknęłam do Leona
-ja muszę to znosić cały czas. Już zacząłem rozmawiać z udkami kurczaka
przewrócił oczami i wyszczerzył zęby. Już go zdążyłam polubić. W stołówce zebrali się już wszyscy i przyszedł Chejron. Stanął na środku a wszyscy natychmiast umilkli.
-Mamy nowego obozowicza- oznajmił i skinął na mnie głową.
Podeszłam gapiąc się w podłogę. Nienawidziłam być w centrum uwagi. Chejron położył mi przyjacielskim gestem rękę na ramieniu.
-Oto Lily Stone. Została dziś rano uznana przez Posejdona.
Rozległy się szmery rozmów i każdy patrzył na mnie dziwnym wzrokiem
-mam nadzieję, że zostanie przez Was należycie powitana.
Przełknęłam ślinę i wróciłam do stolika
-nie martw się- powiedział Percy –będzie okej
nie byłam tego taka pewna.
Podczas gdy inni byli zajęci sobą, ja rozmawiałam prawie wyłącznie z Leonem.
-Kto to Nico? –Zagadnęłam w końcu
-Nico Di Angelo? Syn Hadesa. Zjawia się od czasu do czasu, ale od miesiąca nikt go nie widział.
Leo miał usta pełne indyka.
-Dlaczego pytasz?
-Jestem po prostu ciekawa.

6 komentarzy:

  1. Żebym to ja umiała tak pisać... Jest super! Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Percy'ego Jacksona ^^. Leo ♡ (Taa, musiałam to napisać). W każdym razie Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i idę czytać kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pmożesz mi napisać pierwszy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma sprawy. Możesz napisać na fejsie? Omówimy szczegóły i na pewno ci pomogę :)

      Usuń